Obecnie każde, nawet małe wyjście z domu odkurza mnie mentalnie, poprawia humor i dodaje energii. Niedzielny wieczór spędzony na Sopot Fashion Days był takim zastrzykiem, który raz na jakiś czas musimy przyjąć - z dodatkiem inspiracji.
Miałam okazje zobaczenia tylko kilku pokazów młodych projektantów, po których w głowie zostały mi czerwienie z kostiumów Natashy Pavluchenko i sukienki z kolekcji Plich, w których widziałam siebie, przemierzającą ulicę dużego, ciepłego miasta.
Oczu nie mogłam oderwać, patrząc, a wręcz zapatrując się z dziecięcą zadrością w stronę intrygujących, soczyście kolorowych kapeluszy, godnych Anny Dello Russo, które można było zobaczyć podczas parady kapelusza. Ach, że też nie mam zdjęcia!!! :( .
Mimo iż estetyka Ewy Minge nie jest mi bliska, w pokazie wieńczącym sopockie dni mody, z każdą minutą zwiększała się liczba rzeczy dla mnie zdecydowanie na tak- od asymetrycznie zapinanych żakietów poczynajac, poprzez skórzane elementy garderoby zmierzając, na tiulowych sukniach kończąc. Wszystko zwieńczone przyciągajacą wzrok, bursztynową biżuterią z kolekcji Talizman.
Mi natomiast w tym sezonie przyszło odrzucić koturny i obcasy, co nadaje moim stylizacjom jeszcze bardziej sportowy charakter. Mimo iż jak to bywa z zakazanym owocem marzę o kilku centymetrach pod stopami, tak w wersji "na płasko" mentalnie mi do twarzy.
Zielone spodnie są jedną z moich ulubionych zdobyczy tego sezonu. Tym razem zestawiłam je z prostą biała koszulką i pomarańczową, sportową marynarką.
Pozdrawiam
groszek z marchewką :)
blazer- Stradivarius
pants- Zara
tee- Stradivarius
shoes, bag- H&M
watch-Swatch
oo, a ja Cię nie widziałam
OdpowiedzUsuńa szkoda, że się nie spotkałyśmy...
OdpowiedzUsuń...i czekam na Twój wpis ze stylizacjami :)
OdpowiedzUsuńoo, szkoda, że na siebie nie wpadłyśmy, byłyśmy z Kają ona dni! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńoj naprawdę szkoda, zatem i na Twój wpis czekam:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądałaś :)
OdpowiedzUsuńp.